piątek, 24 lutego 2017

A potem była długa cisza...
Bardzo długa, martwa cisza.
Do czasu, aż kamienie zaczną krzyczeć, albo płuca nabiorą powietrza.
Każda cisza jest bardzo wymowna. Czasem wygadana, innym razem wyje bólem.
Ma swój kres. Nie można jej przedawkować, choć czasem jest niezbędna, jak powietrze.
Potrafi leczyć i zatruwać.
Jest, i każdy musi ją odnaleźć, by w niej wylizać swoje rany.
Bez ciszy człowiek ropieje od środka.
Każdą trzeba przerwać pewnego dnia.
R

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz